Niezmiennie zadziwia mnie zjawisko, nie boję się tego słowa, tandeciarstwa niektórych właścicieli mieszkań na wynajem. Zjawisko to jest o tyle interesujące, że inwestując w takie mieszkanie właściciel liczy na możliwi duży i stały zysk. Powinien tym samym być zainteresowany niezbędną odrobiną wysiłku by był możliwie największy.
Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że przygotowując mieszkanie do wynajmu, jak w każdym innym działaniu biznesowym należy optymalizować koszty. Nikt, kto potrafi liczyć, nie zainwestuje w wyposażenie małego mieszkanka w ekskluzywne meble czy sprzęty z najwyższej półki. Wyłączając oczywiście przypadki nieprawdopodobnie drogich lokalizacji gwarantujących wynajem dużo powyżej rynkowej średniej. Nie potrafię jednak zrozumieć, gdy inwestor liczący na długoterminowego, stałego i stabilnego finansowo najemcę, urządza je w sposób tandetny, ledwie trzymającymi się kupy sprzętami. I tu pojawia się stwierdzenie – Muszę liczyć koszty.
Nic bardziej mylnego! Tanio nie musi oznaczać źle. Mała, minimalistyczna kuchnia wcale nie musi być brzydka i tandetna. A oszczędność powinna oznaczać, że mebli nie trzeba będzie wymieniać wraz z każdym kolejnym najemcą.
Nawet niedrogi blat kuchenny może wyglądać ładnie, a kuchnia nie musi być tylko sztampowym zestawieniem szafek. Można „zagrać szufladami i innymi elementami wykończenia. Nie naruszając reżimu budżetu.
Wyposażając małe mieszkanie nie musimy planować wielkiej operacji logistycznej. Dla przykładu, zaopatrując się w którejś z sieciówek wnętrzarskich możemy spojrzeć na wyposażenie całościowo i tak dobrać wyposażenie by tworzyło w miarę spójną całość.
Pracując dla naszych klientów – inwestorów, mówimy, że rynek nieruchomości na wynajem to swego rodzaju konkurs. Otrzymuje się w nim noty za lokalizację, wygląd i cenę. Na notę za cenę składa się tez ocena za dwie pierwsze kategorie. Gdy słyszymy o ograniczonym budżecie, mówimy – OK. rozumiemy zrobimy to oszczędnie ale z pomysłem, w końcu chcesz, żeby mieszkanie dobrze się wynajmowało. Będzie oszczędnie ale nie może być odstraszająco.
Wynajmujący nie może odnieść wrażenia, że jeśli się zdecyduje będzie się męczył w mieszkaniu przez cały czas najmu.
Sprawdzą się najprostsze rozwiązania jeśli tylko dadzą najemcy szansę by poczuł się we wnętrzu dobrze. Niewielka łazienka, urządzona niewielkim kosztem? To nie problem ale postarajmy się by nie była odrażająca.
Czasami lepiej jest zbudować kabinę prysznicową niż zdecydować się na zakup czegoś, co zaraz się rozpadnie i przysporzy dodatkowych problemów.
Reasumując. Nawet niewielki budżet nie jest tak na prawdę poważnym problemem. Nie mniej jednak, nie należy spodziewać się dobrych, stabilnych przychodów z najmu jeśli nie włoży się w przygotowanie mieszkania najmniejszego wysiłku. Najprościej rzecz ujmując, przygotowanie mieszkania do wynajmu to swoista gra z rynkową rzeczywistością. Dobrze jest nie przeinwestować ale fatalnym błędem jest też niedoinwestowanie. To się zwyczajnie nie opłaca w ostatecznym rozrachunku.