Komoda pod telewizor z regału Kallax

Hakowanie mebli z Ikea to ciekawy trend, zresztą sama firma swoimi nowymi projektami zdaje się do tego zachęcać. I dobrze, bo ta fajna zabawa dająca ogromne możliwości indywidualizowania wnętrz. Ograniczeniem jest jedynie wyobraźnia. My tym razem przerobiliśmy regał Kallax na komodę pod telewizor, w małym mieszkaniu na wynajem.

 

Zaczynamy standardowo. Wycieczka do marketu, zakup. My wybraliśmy biały regał Kallax. To bardzo wdzięczny mebel do przeróbek. Sama IKEA zaprojektowała go tak, by mógł stać pionowo, poziomo albo wisieć. Jego wielofunkcyjność sprawia, że doskonale nadaje się do wszelkich przeróbek. (Pokazywaliśmy już na naszym Facebooku wiele pomysłów na jego wykorzystanie)

 

 

Kolejnym krokiem jest rozpakowanie i skręcenie gotowego mebla. Nie ma w tym żadnej filozofii, chyba każdy już kiedyś to robił.

 

 

I tu przychodzi czas na, drobną tym razem, przeróbkę mebla. Czyli hakowanie jak to się obecnie nazywa. Cóż moda to również nowa nazwa dla „rzeczy”, które robione był i wcześniej lecz pod inną nazwą.

 

 

Wybraliśmy się do sklepu z materiałami i produktami z drewna. Kupiliśmy, z końcówek zapasów magazynowych, dwie toczone tralki (lub jeśli ktoś woli szczeble) do poręczy drewnianej. Potrzebowaliśmy dwóch o symetrycznym wzorze toczenia, bo po rozcięciu powstaną z nich cztery nogi.

 

 

Rozcięliśmy je symetrycznie, delikatnie przeszlifowaliśmy drobnym papierem ściernym. Zawsze trzeba tak zrobić z surowym drewnem. W przeciwnym razie po pomalowaniu drewniane „włoski” wstana i element będzie bardzo chropowaty. Następnie pomalowaliśmy je półmatowym lakierem bezbarwnym.

 

 

Odmierzyliśmy w regale symetrycznie punkty i przewierciliśmy boczną ściankę regału, która teraz będzie spodem. I tu drobna rada. Meble z Ikea nie są zrobione w całości z takiego materiału, z jakiego wydaje nam się, że są zrobione. To znaczy, rama z MDF wypełniona jest strukturą papierową nazywana „plastrami miodu” i oklejona okleiną. Dzięki temu meble są lżejsze przy zachowaniu przewidzianej stabilności.  Dlatego gdy wiercisz otwory w miejscach do tego nie przewidzianych, spodziewaj się, że trafisz na pustą przestrzeń. Z tego właśnie powodu do przymocowania nóg użyliśmy długich śrub, przechodzących na wylot, zamiast wkręcić śruby z dwoma gwintami do dołu.

W nogach nawierciliśmy otwory, trochę mniejsze od średnicy śruby, która będzie w nie wkręcona. Zapobiega to pęknięciu drewna. Dodatkowo do otworów i w miejscu styku nogi z meblem, zastosowaliśmy odrobinę kleju stolarskiego.

 

 

Przykręciliśmy nogi, i zostawiliśmy na czas aż klej zwiąże. I gotowe. Pozostaje postawić telewizor i jakieś bibeloty.

Jeszcze dwie uwagi na koniec. Warto otwór, w który wejdzie śruba (od strony „łebka”) trochę pod fazować. Są do tego odpowiednie końcówki albo wiertła, które same fazują. Dzięki temu główka śruby nie będzie wystawać. My dodatkowo kupiliśmy białe „kapsle” maskujące główkę śruby. Można dostać je w każdych markecie budowlanym. Paczka ze stoma sztukami kosztuje kilka złoty, więc jeśli potrzebujemy tylko czterech i tak wychodzi tanio. Oczywiście możemy wykorzystać je w przyszłości jeśli planujemy jeszcze jakieś prace z meblami.