Planujesz drobne prace naprawczo – remontowe w mieszkaniu? Prędzej czy póżniej będziesz musiał zmierzyć się z wyceną prac wykonawcy. Jak rozsądniej wykorzystać swój budżet?
Załóżmy, roboczo, że jakieś trzy lata po wprowadzeniu się do swojego mieszkania, dochodzisz do wniosku, że popełniłeś pewne błędy i czas je naprawić. Przyjmijmy, że wykańczając swoje nowe mieszkanie zdecydowałeś się na prysznic z odpływem liniowym. Na zdjęciach w internecie wyglądał doskonale i postanowiłeś, że taki właśnie chcesz mieć.
Jednak, rzeczywistość trzeszczy, nie żyjemy w świecie idealnych wizualizacji. Już po roku, gdy zauroczenie minęło, zauważasz, że łazienka jest za mała na takie rozwiązanie. Zażywanie prysznica stojąc bezpośrednio na podłodze, będąc osłoniętym tylko skromnym szklanym parawanem, może i jest przyjemne ale… No właśnie „ale”, wychlapywana woda wypływa na całą podłogę malutkiej w sumie łazienki. Nie w pełni przemyślana lokalizacja prysznica przy samych drzwiach, już po roku „załatwiła” ci ościeżnicę. Spuchła już przy podłodze a ty masz już dość codziennego „zmiantania” kałuży wody.
Dochodzisz do wniosku, że dłużej już męczyć się nie będziesz. Postanawiasz „zbudować” normalna kabinę prysznicową. Może nie wygląda aż tak designersko, ale po trzech latach męki bardziej zależy ci na komforcie użytkowania. Mijają kolejne tygodnie i w końcu zbierasz się w sobie by znaleźć wykonawcę.
Kupujesz brodzik, kabinę szklaną. Dzwonisz do wykonawcy i mówisz, że potrzebujesz by przyjechał ci to zamontować. Pierwszych kilku odmawia bo nie mają czasu. W końcu „Pan Heniek” przyjeżdża obejrzeć zakres prac. Wbrew temu czego się spodziewałeś, nie wystarczy czegoś podkleić, wywiercić kilku dziur i wkręcić kilka kołków. Okazuje się, że trzeba zerwać jeden rząd płytek na ścianie, wyrównać spadek na podłodze, zmniejszyć wnękę na kosmetyki, ponownie położyć płytki i dopiero zamontować prysznic.
Skaczesz z radości gdy okazje się, że płytki, które masz w łazience wciąż są dostępne w sprzedaży. Kupujesz te dziesięć płytek i dzwonisz po wykonawcę. Jak na razie wszystko idzie dobrze, masz wszystkie materiały. Zostaje tylko robota wykonawcy a ile może kosztować położenie m2 płytek?
Dlaczego to tyle kosztuje?
Przede wszystkim musisz sobie uświadomić, że przysłowiowy „Pan Heniek w roboczym uniformie” jest przedsiębiorcą. I w przeciwieństwie do krawcowej na przykład, nie siedzi wciąż w swoim warsztacie, gdzie, gdy nie przyszywa guzików do płaszcza, może komuś zwęzić spodnie.
Przysłowiowy Pan Heniek gdy pracuje u ciebie, nie ma go gdzie indziej. A czas płynie. Wykonawca remontu musi wziąć pod uwagę ile może zarobić na tym zleceniu, nie mogąc wykonać w tym czasie innego zlecenia.
Pan Heniek kalkulując małe zlecenie musi uwzględnić, czy w tym czasie nie mógłby zrobić czegoś bardziej konkretnego. Jeśli spędzi u ciebie 2 – 2,5 dnia, głównie na czekaniu aż coś wyschnie nim ruszy z następnym etapem pracy. Nie zrobi kalkulacji wyłącznie w oparciu o cennikowy m2. Musi uwzględnić, że przez te dwie i pół dniówki zrobi tylko metr kwadratowy wylewki, połozy metr kwadratowy płytek i zamontuje kabinę. Ale straci czas, w którym mógłby zrobić całą łazienkę. W takim przypadku, jego praca u ciebie na pewno nie będzie kosztować 400 zł. To po prostu musi kosztować więcej ze względu na ilość czasu, który Pan Heniek poświęci na twój remont. W przeciwnym wypadku Pan Heniek byłby pierdołą a nie przedsiębiorcą.
Jak lepiej wykorzystać czas Pana Heńka i nie przepłacić za drobny remont?
Pierwszym problemem, na który się natkniesz nim znajdziesz swojego Pana Heńka. Najprawdopodobniej będą odmowy ze strony różnych wykonawców. Po prostu nie będą mieli czasu na takie zlecenie. Przyszliby by gdyby do zrobienia było coś więcej.
Jak już ustaliliśmy, przysłowiowy Pan Heniek, gdy już go znajdziesz. Kalkulując drobne zlecenie musi uwzględnić czas jaki poświęci na realizację. I choć z cennika mogłoby wynikać, że zapłacisz mniej, za drobne zlecenie policzy cię drożej. Czyli w pewnym zakresie płacisz za czas, który Pan Heniek u ciebie traci.
Najlepiej więc dobrze wykorzystać ten czas. Przecież ani ty nie chcesz płacić za to, że wykonawca głównie czeka aż coś wyschnie. Ani wykonawca nie bardzo jest zainteresowany takim zleceniem, więc czekanie musi zrównoważyć sobie ceną.
Zanim znajdziesz wykonawcę na drobne zlecenie, pomyśl czy nie masz czegoś jeszcze do zrobienia? Połącz dwie drobne rzeczy i skorzystasz na tym dwukrotnie. Jeśli zadzwonisz do potencjalnego wykonawcy i powiesz, że masz sypialnię do pomalowania i brodzik do wymiany. Zobaczysz, to sporo zmieni.
Wykonawca mogąc lepiej rozplanować swój czas pracy. Na przykład, w czasie gdy klej wiąże, malując pokój. Nie będzie w kalkulacji uwzględniał czasu przestoju. Po prostu rozplanuje prace tak, żeby optymalnie wykorzystać czas.
Czy zapłacisz za to mniej niż za samą wymianę kabiny prysznicowej w łazience? Oczywiście, że nie. Nie miej złudzeń. Nie mniej jednak zapłacisz za rzeczywiście wykonane prace. I w sumie na tym wygrasz. Będziesz mieć pomalowany pokój i wymieniona kabinę. Poniesiesz realny koszt robocizny. I przy jednym bałaganie będziesz mieć zrobione dwie rzeczy.
Drobne naprawy planuj tak, by optymalizować koszty. Jeśli męczyłeś się z nieprzemyślanym rozwiązaniem w łazience 2 lata. To albo poczekasz jeszcze jakiś czas albo przyśpieszysz na przykład malowanie pokoju. I tak miałeś malować go za jakieś pół roku. Połącz to w jedno zlecenie i zoptymalizuj koszty drobnego remontu.