Nie wszyscy to z pewnością pamiętają, ale były czasy gdy w prawie każdym polskim domu był tego typu stojak na kwiaty. Stał gdzieś pod oknem, za telewizorem lub przy drzwiach w salonie i trzymał wielką donicę z leciwą palmą, fikusem czy inną paprocią. Dwa takie stojaki wpadły nam ostatnio w ręce i postanowiliśmy je wykorzystać.
Można powiedzieć, iż jest już niejako naszą tradycją, że realizując zlecenia na remont z aranżacją wnętrz, wstawiamy jedną rzecz „ze śmietnika”. To znaczy odnawiamy lub zmieniamy funkcję rzeczy, która miała wylądować na śmietniku. Tym razem to nie była jedna rzecz a dwie, tworzące komplet. I nie były to rzeczy zagrożone śmietnikiem ale takie, które faktycznie się na nim znalazły.
Byliśmy na oględzinach domu do remontu, wychodząc ze spotkania zauważyliśmy dwa stare, spawane z metalowych prętów stojaki na kwiaty doniczkowe. Stały koło koszy na śmieci i czekały na złomiarzy. Zapytałem właściciela – naszego potencjalnego klienta – czy faktycznie się ich pozbywają. Uśmiechnął się i potwierdził. Nie wahaliśmy się ani chwili. Wrzuciliśmy do bagażnika i odrazu wiedzieliśmy, że będą dobrymi stolikami nocnymi do sypialni w mieszkaniu, które właśnie kończyliśmy.
W IKEA kupiliśmy dwie tace. Stare stojaki oczyściliśmy ze rdzy i resztek ziemi. Naprostowaliśmy nieco pokrzywione druty. Odmalowaliśmy na czarno, taka zresztą była ich pierwotna barwa.
Postawiliśmy wszystko „na głowie”. Przymocowaliśmy drewniane tacki do nóżek stojaków. I gotowe! Teraz to co było górą jest podstawką ale jakie to ma znaczenie. Naszym zdaniem wyglądają dobrze.
Taca Skala z IKEA kosztowała nas 39,99 zł/ szt., stojaki na kwiaty doniczkowe – 0 zł (ze śmietnika). Sześć blaszek do mocowania i 12 krótkich śrubek – około 3 zł.